Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/do-zamykac.olawa.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
supermiły facet z wydziału zabójstw. Chyba naprawdę

ludzie, którzy najpierw przyjeżdżali tu na weekend,

172
175
innym.
Gdyby miała więcej energii, mogłaby się z nim spierać. A nawet
zabytkowy młyn, należący do Buchananów. Bobby roześmiał się, ukazując równe białe zęby. - Jesteś maniakiem, ale zgoda. O co? - Dwadzieścia dolców. - Pięćdziesiąt. Jed nie stracił zapału. - Dobra. - Ale muszę mieć dowód. - Jaki? - Jej zdjęcie nago. - Ej, przestań... - Albo niech mi sama opowie. - Bobby wyszczerzył się złośliwie, a Jed nabrał przekonania, że jego najlepszy przyjaciel też pragnie Angie. Spoglądając na biegi, rzucił okiem na rozporek Bobby’ego. Jasne, podniecenie uciskało go w dżinsy. Cholera. Minęli tablicę witającą turystów w mieście. - A może zmienimy nieco zakład? - Bobby spojrzał tak, że zmiękczyłby serce niejednej pensjonarki. - Kto ją weźmie pierwszy, ten wygrywa? Jed nacisnął hamulec. Samochodem szarpnęło. Corvetta z piskiem opon zjechała na żwirowe pobocze drogi okręgowej. Ciężarówka, która jechała tuż za nimi, zatrąbiła ogłuszająco, zjeżdżając na prawy pas. Kierowca był czerwony z wściekłości i klął przez szybę, ale Jed prawie go nie słyszał. W jego głowie dudniły słowa Bobby’ego. - Nie wchodź mi w drogę - warknął Jed i tak zacisnął zęby, że poczuł ból. Był wściekły. Nozdrza mu drgały. - Ona jest moja. - Złapał Bobby’ego za koszulkę. Zgniótł miękką bawełnę w mięsistych dłoniach. - Zrozumiałeś? Nikt inny jej nie dotknie. Nikt! Ja nie chcę jej tylko zaliczyć. Ona zostanie moją żoną. Bobby roześmiał się z trudem. - O, kurczę, facet, ty masz fioła. Jed mocno nim potrząsnął, ale Bobby się nie przestraszył. Wprawdzie Jed był wyższy i ważył o piętnaście kilogramów więcej, ale Bobby był sprawniejszy, bo od lat uprawiał sport. Był gwiazdą drużyny futbolowej i najlepszym w okręgu zapaśnikiem w swojej kategorii. Wygrał nawet zawody zapaśnicze w stanie Waszyngton. Gdyby doszło do bójki, Bobby z pewnością wygrałby, ale Jed absolutnie się tym nie przejmował. Gotów był dać z siebie wszystko. - Jest moja - powtórzył Jed. - Tylko jeszcze o tym nie wie. - A kiedy masz zamiar ją o tym poinformować? Zanim pozbawisz ją dziewictwa, czy potem? - W ciemnych oczach Bobby’ego widać było wesołość, ale wcale nie było mu do śmiechu. Jed był śmiertelnie poważny. Przez ostatnie dwa miesiące zastanawiał się, czego chce od Angeli Marie Buchanan. Odpowiedź brzmiała: wszystkiego. Kochał ją. - Niedługo. Powiem jej niedługo. Jed puścił koszulę Bobby’ego. Jego wściekłość rozpłynęła się w nieznośnym żarze, który lał się z nieba. Bobby prychnął. - A przyszło ci do głowy, że ona może ci się roześmiać w twarz? Że może dać ci kosza? Słyszałem, że wybiera się na jakiś znany uniwersytet. Jak się nazywała ta szkoła w Love Story... Radcliffe, czy jakoś tak? A może ma inne plany? Jed uśmiechnął się chytrze. - Więc będzie musiała je zmienić. - Jed ma na ciebie chętkę - wycedziła Felicity, gdy Angie wjeżdżała do garażu sportowym datsunem. - To chyba nie nowina? Odgarniając ciężkie, proste rude włosy z karku, Felicity potrząsnęła głową i spojrzała na przyjaciółkę. - Jest tak napalony, że nie może wytrzymać. Angie to nie obchodziło. Jed Baker to idiota. Wielki, przerośnięty samiec. Wysiadły z klimatyzowanego srebrnego samochodu i Angie poczuła, że późnopopołudniowe powietrze parzy ją w skórę. Boże, co za upał. Bluzka przykleiła jej się do ciała, włosy przy skórze były mokre i nie obchodził jej żaden Jed Baker. Smarkacz. Dziewiętnastolatek. Jej rówieśnik. - Wydaje mi się, że jest w tobie zakochany. - Felicity zatrzasnęła drzwiczki datsuna i obrzuciła wzrokiem parking przy garażu. Szukała ciężarówki Derricka, ale gdy nie dostrzegła czarnego samochodu, kąciki ust lekko jej opadły. Wyglądała na załamaną. Angie aż za dobrze znała to uczucie. Wpadała w rozpacz za każdym razem, gdy patrzyła w lustro. Ale nie chciała o tym myśleć. Nie teraz.
Diego? Diaz?
167
- Według mnie - odezwała się wreszcie Joann - jedynym
z jego gardła wyrwał się głośny, rozpaczliwy szloch.
Przykro mi, Millo, nie wiem, dokąd go wysłali. Przeryłem wszystkie
- Zielona karta...? - spróbowała. Mogła uruchomić znajomości,
kłopot. Wybrał kciuk, z powodu noża i tego, co Lola tą dłonią zrobiła
an43
pojęcia!Widzieliśmy za to twoje życie osobiste walące się w gruzy.

Poszła za nim, żałując wypowiedzianych przed

przeszła już wcześniej przez wszystkie te fazy w zaciszu własnych
Nie było nad czym deliberować. Milla wybrała to drugie wyjście
- No to znajdź inny sposób, ale nie dzwoń z komórki. Usłyszała

będzie miał szczęście, jeżeli nie zostawię go z Susanną i nie rzucę się

Tego samego dnia wieczorem Sheila odwiedziła
poły do siebie Sean, gdy znów zostali sami.
jednak w twarz Sheili.

17

Przyglądał jej się, obserwując profil Jessiki w świetle mijanych lamp
Przysiadła na brzegu łóżka i z zakłopotaniem spojrzała na
Nachylił się nad stołem, nie spuszczając z niej wzroku.